VIOLETTA
Nadszedł dzień,w którym staję się dorosła i wkraczam w dorosły świat.Nie ma już w nim miejsca na lalki i głupie dziecinne zabawy.Czas dorosnąć...
Dzisiaj mam 18 lat.Strasznie się z tego cieszę..Ale za godzinę muszę iść na tą głupią imprezę urodzinową..Matko,najchętniej bym stąd uciekła..Ale nie mogę,pomimo wszystkiego kocham swojego ojca...A co mi tam impreza? Chcę się przejść na jakiś koktajl...Pewnie Olga wie gdzie taki mogę dostać.W szybkim tempie do torebki włożyłam komórkę i grzebień.Przygładziłam włosy.Już po chwili byłam w kuchni.
-Hej Olgita.Wiesz może gdzie jest jakiś bar z koktajlami?
-Niedaleko jest jakieś studio i tam z tyłu jest Resto Bamd.Idziesz wzdłóż chodnika z pół kilometra i docierasz na miejsce.
-Ok,to ja idę.
-A przygotowania do przyjęcia?
-Wrócę za pół godziny.Obiecuję,że będę.
-Dobrze..
Dzień był ciepły,ale było pochmurno.Jak na złość w połowie drogi zaczął padać deszcz.Schroniłam się przed deszczem pod drzewem.Chciałam szybko pobiec do tego baru,ale poślizgnęłam się o błoto.Złapał mnie przystojny brunet...Patrzyliśmy na siebie przed krótką chwilę w milczeniu.W końcu chciałam wydostać się z jego ramion i wstałam.Podziękowałam za ocalenie..
-Dzięki,że mnie uratowałeś..Violetta jestem-podałam dłoń
-León-uścisnął ją
-Masz może przejść się na koktajl.Znam świetny bar..
-Właśnie się tam wybierałam..
-Idziemy
-Jasne
VIOLETTA
To było istne szaleństwo..Poznałam chłopaka przed sekundą,a już idę z nim na koktajl...W pierwszej sekundzie nie chciałam dopuścić do rozumu tej myśli,że chyba się zakochałam.Po chwili marszu dotarliśmy na miejsce.Usiedliśmy do stolika blisko okna.Podobało mi się to miejsce..
-Jaki koktajl chcesz?
-W sensie?
-O jakim smaku?
-Hm..może być..Pomarańcza..To mój ulubiony smak.
-Ok.Luka!
-Witam.Co podać?
-Poproszę koktajl pomarańczowy i o smaku czarnej porzeczki.
-Już się robi.
-Dzięki.
-I co dobry?
-Pyszny..Smakuje już po pierwszym łuku-przyznałam i delikatnie się zaśmiałam
-Może powiesz mi ile masz lat tajemnicza nieznajoma?-uniósł uwodzicielsko brew.
-Dzisiaj kończę osiemnaście,a ty?
-Ja też mam osiemnaście,tylko,że jutro..
-O proszę.Jestem starsza.
-O jeden dzień-uśmiechnął się.
-A opowiedz mi Leonie..Mieszkasz tu?
-Tak,a ty?
-Też,a na jakiej ulicy?
-Buenosarickiej.
-Serio? Ja też-zaśmiałam się-numer domu
-Hm..28.A twój?
-30...Jesteśmy sąsiadami.Ale jazda..
-Super..Możemy się częściej spotykać.Może wpadniesz do mnie jutro na imprezę urodzinową? Godzina 19.Zapraszam.
-Będę na pewno.Hm..Powinnam się zbierać.
-Czekaj,idą moi znajomi.Przedstawię Cię im.
-Ok.
-Stary..-Krzyknął Marco
-No hej.
-Co to za laska?
-Marco,Federico,Broadway,Maxi,Cami,Fran,Nata,Ludmiła-poznajcie Violettę.
-Miło mi-każdy witał się ze mną po kolei.
--Mi też.Ja już muszę lecieć,bo spóźnię się na imprezę urodzinową.A może wpadniecie?
-Wszyscy?
-Czemu nie..Nie mam tu znajomych,a ze staruchami nie chce mi się siedzieć.
-Ok,wpadniemy.
-Fajnie..to do zobaczenia za pół godziny.
-Cześć.
-Dziewczyny,idziemy się przygotować-powiedziała Ludmiła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz