poniedziałek, 1 grudnia 2014

Po kilku latach:Leonetta-,,Znowu mnie ranisz,przestań''

VIOLETTA
Wstałam o 8 rano.Zajęcia miałam dopiero na 9:10,więc dzisiaj mogłam sobie trochę dłużej pochrapać.Wstałam w kiepskim humorze.Bałam się dzisiejszego dnia.Bałam się spotkania z Leónem.Bałam się rozmowy z nim,spojrzenia tych jego boskich szmaragdowych oczu.Do studio wyszłam równo o 9.Szłam przez park.Spojrzałam na naszą ławkę.Siedziała tam młoda parka,która się całowała i przytulała.Pękłam.Coś we mnie pękło.Szybkim krokiem pobiegłam do studia.Zaczęłam lekcje.Moi uczniowie są wspaniali.Zwłaszcza ta drobniutka dziewczynka.Bardzo przypominała mi mnie jako dziecko.Miała takie niewinne oczka,bała się jakiegokolwiek błędu.Chciała być idealna.Wiem,że ślicznie gra na lutni.Tak mówił mi Alexander,który uczy gry na instrumentach,To bardzo miłe dzieciaki,które potrzebują nauki.
LEÓN
Widzę ją,idzie w moim kierunku.Zaczepia mnie:
-Pogadajmy,-zaprowadziła mnie do sali muzycznej,która aktualnie była pusta,
-I co teraz? będziemy udawać,że się nie znamy,że się nienawidzimy? co chcesz zrobić?
-A co mam zrobić? udaję,że nigdy cię nie znałem.I to działa.
-Ooo..to zapomniał się już jak się o mnie starałeś? A teraz co? Od tak dajesz mi kopa w dupę?
-Znowu mnie ranisz,przestań,
-León,nie możemy zostać dobrymi znajomymi,przyjaciółmi,jak wolisz?
-Nie mogę.Lara będzie zazdrosna.
-Lara?
-Jesteśmy zaręczeni.Nic nie wiedziałaś?
-Jak to?!
-Nie bulwersuj się na mnie. To ty zostałaś panią Dominguez.
-Przestań.
-Ty też.Nie mam zamiaru udawać,że nic się nie stało.Chyba,że powiesz,że już nic do mnie nie czujesz.
-A ty do mnie coś czujesz?
-Spytałem pierwszy,-powiedział
-Nie kocham cię Leónie Verdasie.Jesteś dla mnie skończony.A ty coś do mnie czujesz? Bo wiesz,trudno by było się odkochać,bo w końcu to ja...piękna i mądra...
-I bardzo skromna..Nie kocham cię,I nie pokocham.
-O i vice versa...
-Cześć!
-Cześć.

VIOLETTA
Coś w nas pękło...nie potrafimy już nawet rozmawiać jak normalni ludzie.Coś się między nami popsuło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz