poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział pierwszy~''niewinny'' pocałunek








Żegnam się z moim chłopakiem soczystym buziakiem.
-Hm...co tak szybko się odrywasz?-mruczy mi do ucha
-Bo spóźnię się na lekcję.Wiesz,że nie mogę zawalić muzyki-uśmiecham się słodko
-Wiem,ale...-zbliża się do mnie-mam ochotę na coś więcej-szepcze mi na ucho.Zdrętwiałam..
-León..Mówiłam Ci,że jak będę gotowa,to to zrobimy,ale..-panikuję
-Rozumiem..Idź już.Spóźnisz się na lekcję-mówi niezadowolony,choć próbuje to ukryć.
-Przyjedziesz po mnie o piętnastej?-pytam z nadzieją
-Jak zawsze,kochanie-chichoczę
-Ja już muszę lecieć.Jeszcze muszę wskoczyć do szafki po notatki dodatkowe.Do potem,León-całuję go w polik
-Cześć-mruczy pod nosem i wsiada do swojego cacka na czterech kółkach.

Zastanawialiście się jak to się z kimś przyjaźnić od małego,a potem z nim być? Ja też nie.A tu proszę.Od sześciu miesięcy spotykam się z Leónem.Poznałam go jako ośmiolatka.On miał wtedy piętnaście lat i mi imponował.Widział jak dorastam,jak się zmieniam.Zakochał się we mnie.Z wzajemnością... Zdaję sobie sprawę,że od paru miesięcy nie uprawiał miłości i ma ochotę,ale ja nie mam.Tak,mam dwadzieścia jeden lat,a ciągle jestem czysta.Nie to co dzisiejsze siedemnastolatki,co nie zabezpieczają się i chwilę później rodzą bachory. Są źle wychowane i tyle.Boję się pierwszego razu.Cholernie boję.Kiedyś będę musiała się do tego zmusić.Nie dlatego,że tego chcę,tylko dlatego,żeby León był szczęśliwy.Dla niego nawet odcięłabym sobie rękę. Kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Zamykam swoją szafkę i sekundę później obok mnie pojawia się moja przyjaciółka-Mia.
-Cześć Violu,jak się masz?-rzuca tym swoim piskliwym głosikiem,bogatej damy.Ale i tak ją lubię.Jest szczęśliwa.Jak nigdy!
-Cześć Em.Od wczoraj się nic nie zmieniło-chichoczę-a ty co taka szczęśliwa?-pytam ciekawa
-Nikomu nie powiesz?-szczerzy się jakby dostała nową torebkę.
-Jak zawsze-puszczam jej oczko
-No bo ten..no..-patrzy czy nikogo nie ma w pobliżu-bzykałam się wczoraj z Jorge-piszczy szeptem.Zamieram.
-Ym..I jak było?-pytam z lekka przerażona
-Wiesz....początkowo bolało,ale potem lodzio miodzio. Dzisiaj powtórka-klaszcze w dłonie
-A..-wzdycham-fajnie-uśmiecham się sztucznie.
-A ty z Leónkiem,może coś tego..-dźga moje ramię.
-Nie-mówię zażenowana.
-Jesteście razem od sześciu miesięcy! Leóś też ma swoje potrzeby-kiwa głową
-Wiem,ale..boję się-dodaję szeptem
-Nie ma czego.Po przebiciu błony czujesz samą rozkosz!-uśmiecha się dumnie
-Lepiej chodźmy już na lekcję-zmieniam temat.

Lekcja muzyki-jedna z moich ulubionych,a dzisiaj nie.Skoro Mia mówi,że boli dosłownie chwilę,to nie może być tak źle...Nie,boję się.Nie przemogę się.Chciałabym,ale jednak nie mogę,ale León wręcz kipi z pożądania.Kurcze no! Przed związkiem ze mną był nazywany ''Bogiem seksu''. Kochał to.Lecz zmienił się..dla mnie..W sobotę jest rocznica naszego spotkania..Może wtedy? Ja się nie przemogę.Nie.Poczekam do ślubu..Ale León nie.. Niestety moja podświadomość ma rację.Może udam się do seksuologa? Poradzi mi coś na strach...Nie,to upokarzające. Muszę stoczyć walkę sama ze sobą..




 Piętnasta zero zero.Dokładnie o tej godzinie wychodzę ze szkoły. Pod budynkiem odnajduję samochód ukochanego.Wsiadam.
-Cześć kochanie-uśmiecham się w stronę kierowcy
-Hej-całuje mnie namiętnie,potem bardzo brutalnie.Odsuwam się od razu.-przepraszam,zapędziłem się-mówi zażenowany-przepraszam-dodaje
-Ym..Spokojnie.Może lepiej już jedźmy-drżącymi rękoma zapinam pas.Przestraszyło mnie jego zachowanie.Nigdy nie był...taki.em..No nawet nie wiem jak to ująć! Przez całą drogę do domu jechałam jak na ścięcie. Czyżby jeden głupi czyn,spowodował,że zaczęłam się bać własnego chłopaka? To niemożliwe.Nieee. Kiedy dojechaliśmy pod dom od razu chwyciłam swoją torebkę i w drodze wyciągnęłam kluczyki i drżącymi rękami próbowałam trafić do tej pieprzonej dziurki na kluczyk!
-Może pomogę-słyszę jego męski głos za sobą.Kiedy dotyka mojej dłoni po ciele przechodzą ciarki i strach.Co się ze mną dzieje?! On udaje,że tego nie zauważył.Otworzył drzwi.Wpadłam do mieszkania jak torpeda.Od razu powędrowałam do kuchni żeby napić się soku arbuzowego.Nalałam go do szklanki i wypiłam duszkiem.Sekundkę później obok mnie zjawił się León,
-Nie masz powodu żeby się mnie bać-mówi zmartwiony.Spuszczam wzrok.Boję się go.
-E...ym..-zaczynam się jąkać-wiem,ale..nieważne..-szepczę smutna.
-Powiedz co miałaś powiedzieć-podnosi mój podbródek.
-Niby to tylko.. ''niewinny'' pocałunek,ale...
-Wiem..Przeholowałem trochę..Poniosło mnie,przepraszam-mówi
-Przestraszyłam się ciebie-wyznaję
-Ta...wiem-drapie się po karku-to się więcej nie powtórzy..Sam nie wiem dlaczego to zrobiłem...-mówi.
-Ja wiem-szepczę
-Serio?-pyta zdziwiony
-Chcesz seksu,to jasne...Brakuje ci tego.
-Wcale nie,Violu-och,León..Nie jesteś zbyt przekonujący..
-Nie okłamuj mnie.Insynuujesz mi seks od miesiąca..
-Violetta..
-Rozumiem.Ale musisz liczyć się z tym,że ja długo nie będę gotowa.
-Wiedziałem na co się godzę.Umiem opanować swój popęd seksualny.
-Yhym-mruczę.
-Robię to,bo cię kocham i nie chcę stracić -wyznaję
-Też cię kocham.-łapię jego twarz w dłonie i namiętnie całuję.Jednak co za dużo to niezdrowo.



-Nie bój się mnie więcej.-mówi smutno
-Przyrzekam kochanie,a teraz się uśmiechnij.-chichoczę
-Wiesz,że w sobotę nasza ''rocznica''?-pyta
-Wiem i co?
-Pójdziemy na zakupy i kolację.
-O nie,mój drogi.To ja gotuję i spędzamy ten czas razem,bez nikogo.Sami,w swoim towarzystwie,okej?-pytam z nadzieją
-Jak sobie życzysz,księżniczko-śmiejemy się razem.
-Znalazłeś jakąś pracę?-pytam z ciekawości
-Na razie będę pracował u Federa na siłce,a potem się zobaczy.
-Cieszę się-gładzę jego polik
-Ja też.Wreszcie się do czegoś nadam-puszcza mi oczko
-Też chciałabym już pracować.-wyznaję
-Jeszcze rok kochanie-uśmiecha się
-Najdłuższy rok.-wzdycham
-Idę się wykąpać.Niedługo wrócę-całuje mój polik i odchodzi.

  Postanowiłam zrobić coś na kolację.Coś lekkiego,co oboje lubimy-Sałatkę grecką.Dla Leóna z dodatkiem frytek i sosu czosnkowego. Zabieram się do krojenia składników. Już po piętnastu minutach nasza kolacja jest gotowa.Dodatkowo na stole stawiam dwa kieliszki,a na środku butelkę białego wina.Pysznie!
Po dziesięciu minutach po schodach schodzi Verdas.Odziany tylko w krótkie spodenki i japonki. Lubię patrzeć na jego klatę.Jest piękna.
-Frytki ci stygnął.-mówię spokojnie.
-O.Zrobiłaś kolację,jak słodko-mruczy
-Coś mnie naszło-wyznaję
-Fajnie.Jutro może ugotuję ogórkową?-pyta
-A!-piszczę-twoja ogórkowa! Piszę się na to kocie.-śmiejemy się
-Pyszna sałatka,Vilu.-komplementuje mnie
-Dzięki pysiu.-chichoczę.



Po skończonym posiłku myję naczynia.
-Idę się wykąpać-mówię do Leóna i idę do pokoju w celu wzięcia swoich rzeczy.Biorę jasnofioletową koszulkę z misiem i spodnie do kompletu i swoje kapcie w kształcie serca.Dostałam je od Leóna na szesnaste urodziny.Są trochę za małe,ale lubię je.Przywołują miłe wspomnienia...Zamykam się w łazience.Odkręcam kurek z gorącą wodą i już po sekundzie w łazience słychać dźwięk lanej wody.Dokładnie zmywam z twarzy makijaż,po czym nalewam zimnej wody do złagodzenia temperatury wody.Po dwóch minutach woda jest idealna.Rozbieram się.Brudne rzeczy rzucam do kosza na bieliznę a czyste odkładam na półkę.Swoje ciało mydlę agrestowym żelem do mycia.Kocham ten zapach.Słaby,ale w pewien sposób urzekający..Spłukuję z siebie pianę i zanurzam głowę w ciągle ciepłej wodzie.Namydlam je cynamonowym szamponem a następnie lawendową odżywką.Te zapachy zmieszane ze sobą pachną wybornie..Po chwili wychodzę z wanny.Spuszczam wodę.Wycieram się i ubieram piżamę.Rozpuszczam włosy,rozczesuję je i wychodzę z wcześniej wymienionego pomieszczenia.W sypialni czeka już na mnie León.
-Idziemy spać?-pyta zmęczony
-Jak chcesz to idź,mi się nie chce.Muszę nauczyć się na muzykę.
-Ech...-wzdycha
-Niestety.-mruczę
-Poczekam na ciebie.-stwierdza
-Jak chcesz.Idę do kuchni.Potrzebujesz czegoś?-pytam
-Nie-odpowiada krótko.Wychodzę z pokoju.

23:42.Już przed północą,a ja dopiero skończyłam lekcje? Siedem godzin snu,to nie osiem! Ught...Kieruję się do sypialni.León zasnął rozłożony na całym łóżku.
-Wstawaj!-krzyczę bardzo głośno,na co on upada z łóżka,na co ja się śmieję.

-Violetta! dlaczego to zrobiłaś?!-krzyczy
-Bo rozłożyłeś się na całym łóżku?-pytam sarkastycznie
-Chodź lepiej spać-mruczy niezadowolony.
-Okej.-ściągam kapcie i kładę się do łóżka.
-Dobranoc,Leoś.-mruczę radośnie
-Dobranoc.-mówi ziewając i wyłącza lampkę,a następnie owija mnie swoimi ramionami.Kocham to...






________________________________________________________________________________
Wreszcie go skończyłam! 
Wiem,wiem..totalna katastrofa!
No kuwa,ale cóż poradzić?
Końcówkę zepsułam *-*
Brrry...

  Na teraz to tyle.Heeej

czwartek, 10 września 2015

Bohaterowie opowiadania ''My princesca'' (Aktualizacja 2)


Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia z odcinków
Violetta Castillo
lat 21

Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia promo















León Verdas
lat 28









Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia z odcinków
Ludmiła Castillo
lat 27


Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia z odcinków
Marco Tavelli
lat 32
 

Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia z odcinków
Alex Kendall
lat 27

 Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 aktorzy
Gery Stoessel
lat 26



Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia promo
Diego Hernandez
lat 26


Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia z odcinków
Federico Lambre
lat 29






Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia z odcinków
Franczeska Cauviligia
lat 27



Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia promo
Camilla Verdas
lat 25




Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 zdjęcia promo
Maxi Ponte
lat 28


 Znalezione obrazy dla zapytania piękne aktorki
Vanessa Watson
lat 25
Modelka







Znalezione obrazy dla zapytania alan z pierwszej miłości instagram

Jorge Molfense
Lat 28



Znalezione obrazy dla zapytania alan z pierwszej miłości instagram


Mia Tolerico
Lat 22


i inni...
















































niedziela, 8 marca 2015

Epilog-Miłość przezwycięży wszystkie przeciwności..

                                     



Violetta

-Diego,nie.. my nie mamy szans! Jestem z Leónem. Aha,chcesz uczynić mnie szczęśliwą? Ok.. to daj mi spokój.. nie dzwoń,nie pisz. Proszę cię,cześć.-rozłączyłam się.

-Violetta! Na dół! już!-krzyknął zdenerwowany León. O co chodzi?
-O co chodzi León?-westchnęłam.
-Dlaczego Diego wysyła ci bukiet róż z liścikiem Dziękuję za kolejną szansę,też cię kocham.... Mrrr <3
-Nie wiem co to ma być.
-Jasne.
-Naprawdę!-opadł na łóżko.


-Wierzysz mi? Czy chcesz się rozstać.
-Nie..
-Co ''nie''.
-Nie chcę się rozstać,wierzę ci.Przepraszam.
-Za nic nie musisz mnie przepraszać...-przytuliliśmy się.
Franczeska


-Marco,to dla mnie?
-Tak. Podoba ci się?
-Ttak. Skąd wziąłeś tyle świec?
-Kupiłem-zaśmiał się-zapraszam do stołu.-odsunął mi krzesło.
-Dzięki.
-Wina?
-Poproszę.
-Wiesz,że cię kocham?
-Pewnie.
-I nigdy w to nie wątp.
-Dobrze.
-Nasze zdrowie?
-Nasze zdrowie-stuknęliśmy się kieliszkami i upiliśmy łyk wina.
-Też cię kocham.-mrugnął do mnie.
Camilla

-Cami?
-Tak?
-Bardzo cię kocham.
-Co chcesz?
-Nic,ale mam dobrą wiadomość.
-Gadaj!
-Dostałem pracę prawnika! Jeśli się zgodzisz za tydzień wyjeżdżamy do  Brukseli.
-Zgadzam się! Z tobą na koniec świata!
-I jeszcze dalej?
-Owszem!-pocałowaliśmy się.
                                      *******

-(....) i wyjeżdżam do Brukseli.
-O...a na ile?
-Trzy lata.
-Aha.-powiedziała smutno.
-Ale będziemy się odwiedzać,tak?
-Oczywiście.. Nasza przyjaźń jest wieczna.
-A jak..A teraz opowiadaj.. Kiedy ślub.
-Niedługo.Będę tęsknić.
-Ja też-przytuliłyśmy się...
                                                          **********

-Wyjdziesz za mnie?
-Tak!-ujął Violettę w ramiona i ob kręcił wokół własnej osi.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też-pocałowali się
                                             ****************
_________________________________________________________________________________

Leonetta-po dwóch latach wzięli ślub.Ich związek kwitnie z dnia na dzień. Bardzo się kochają. Są przykładem,że prawdziwa miłość przetrwa wszystko...

Znalezione obrazy dla zapytania broadway i camila
Bromila-przeprowadzili się do Brukseli. Regularnie odwiedzają swoich bliskich i na odwrót. Są przykładem,że dla ukochanej osoby można się poświęcić,byle by być blisko niej..
Znalezione obrazy dla zapytania marcesca
Marcesca-są razem szczęśliwi. Są przykładem wieloletniej miłości.
Znalezione obrazy dla zapytania fedemiła
Fedemiła-z każdym dniem kochali się coraz bardziej. Są przykładem,że każdy charakter może znaleźć swoją połówkę.



                                                                                    Koniec

Po kilku latach Leonetta-Rządzi..

-León...ja...Nie wiem..Nie wiem czy jeszcze cię kocham..
-Ja kocham cię ponad życie.Jestem tego pewien. Spróbujmy.Violuś, kocham cię..Nigdy nie pokochałem i nie pokocham innej dziewczyny,bo nie jest tobą.
-León!-przytuliłam go jak najmocniej umiałam.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.



-Myślisz,że nasi znajomi będą szczęśliwi?
-A czemu by nie?-odezwała się Fran,a za nią stali wszyscy inni.
-Skąd się tu wzięliście?
-Violka! Hello.Stoicie przed pokojem nauczycielskim.
-A,no tak.Nie gniewacie się?
-A czemu mamy się gniewać,wiedzieliśmy,że się w końcu zejdziecie,ale Violu: Co z Diego? León: Co z Larą?
-Nie wiem.
-Nie myślałem o tym. Teraz liczymy się tylko my.Tylko-podkreślał
-Właśnie!
-I to jest zdrowe podejście-odezwała się Cami.-Słuchajcie,taka okazja...Trzeba by było to oblać,nie? Zapraszam wszystkich na imprezę! Co wy na to?
-A może pojedziemy za miasto?-zaproponowała Ludmiła
-Czemu nie.
-Ja mam taki mały domek nad fajnym jeziorkiem.Chyba pamiętacie? To kiedy wyjazd?
-Choćby za godzinę!
-Czemu nie,dobra,to za godzinę widzimy się pod studiem.A kto prowadzi?i ile nas jedzie?
-Ja,ty,Fede,Lu,Maxi,Naty,Fran,Marco,Broadway,Cami...I to chyba tyle-powiedziała Violetta
-No,to jest nas 10,trzeba jechać na dwa samochody.
-Albo jechać miniwanem.
-Ok.Dobra,to skombinujcie jakiegoś i zbiórka za równą godzine!
-A jaj kapitanie!-zasalutowali chłopaki.Chłopaki poszli w jedną,a dziewczyny w drugą stronę.
-To w co się ubieramy kicie?-zapytała Ludmiła
-Ładnie,czymś trzeba zachwycić chłopców.
-Ubierzmy się sexi-zażartowała Cami
-Ok.Dobra,to do za godziny.
-Do za godziny-odpowiedziały Fran chórem.


Violetta
Wybrałam ten zestaw:














Zrobiłam sobie w nim zdjęcie i wysłałam dziewczynom.Wszystkie odpisały,że też ubiorą się podobnie.Fajnie...

Francesca



To mój zestaw.Wyglądam w nim zjawiskowo.Violka ubrała panterkę,więc ja też.Bliźniaczki! Jej!

Natalia

Postanowiłam ubrać się w to:

Wyglądałam świetnie!

Ludmiła

Ubrałam się w :


 Ten zestaw był genialny!

Cami


Kocham błyszczeć!

 


         Po trzech godzinach byli na miejscu,ustalili,że dziewczyny jadą oddzielnie i chłopcy jadą oddzielnie.Chłopaki nie widzieli jeszcze dziewczyn,więc nie mogli się jeszcze zachwycać ich urodą.Zatrzymali się.
-Słuchajcie,każdy bierze swoją miśkę i rzuca ją w jeziorko,umieją pływać.No dawajcie,będzie super.Całus,potem bierzecie je na ręce i chlap!
-Maxi,one nie będą tym zachwycone.
-Dostaną buziaki i będą. To co? Będzie fajnie..
-No będzie,bę-dzie...Dajemy?
-Dajemy.
 Wysiedli z samochodu.Na widok swoich dziewczyn zamarli.
-Wyglądasz...woww-rzucił Fede do Lu.Nikt z nich nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa.Popatrzyli się na siebie.Kiwnęli głowami.Pocałowali swoje dziewczyny,a następnie wrzucili je do jeziorka.
-Leónie Verdasie! I jego ekipo! Czeka was zemsta i to nie mała!-zagroziła Cami
-Na te stroje wydałyśmy majątek!
-To problem-powiedział do Ludmiły Broadway.
-Macie nie po kolei we łbach!-krzyknęła Francesca.

 Dziewczyny poszły się przebrać.Potem było grrilowanie itp.

* w nocy*
Ludmiła
-Dziewczyny-budziła każdą po kolei.
-Ludmiła! Jest 4 nad ranem! Kicia,daj nam spać-powiedziała Violetta
-Ale trzeba zrobić zemstę na chłopaków. Trzeba pokazać im kto rządzi.
-Co zamierzasz?
-....................
-Super!

León
Obudziły mnie strzały pistoletów i krzyki dziewczyn.Chyba ktoś na nie napadł!Obudziłem chłopaków.Wzięliśmy w geście obronnym wszystko co mieliśmy pod ręką.Ja szedłem z latarką i patelnią na przodzie,za mną Maxi ze szklaną butelką po piwie i Broadway z lampką,którą odłączył od prądu.Potem szedł Marco z butelką po wodzie mineralnej i Federico z kijem (sam nie wiem skąd go skombinował) Otworzyliśmy drzwi do pokoju dziewczyn na 1,2,3.Nikogo tam nie było.Pokój był zmasakrowany. Wszędzie ślady krwi i ślady walki.Okno było otwarte,zajrzałem przez nie.Nikogo tam nie było.Zmartwiliśmy się,zaczęliśmy płakać.Zeszliśmy na dół.Zaświeciliśmy światło.Ktoś tam leżał. O boże! To była Ludmiła! Sprawdziłem puls.Nie ma go.Fede się załamał. Ja poszedłem nad jeziorko.W jeziorku pływały trzy ciała: Camili,Naty  i Francescy. Nie ma pulsu.A co z Violettą? Zabrał ją? Poszedłem kawałek dalej.Siedziała na ławce! Podszedłem do niej,nie było pulsu...miała czerwone oczy i była podźgana...
Pół godziny później
Maxi
Wszystkie ciała zabraliśmy do domu.Leżały tam bezwładnie..Płakaliśmy.
-Bu!-wrzasnęły wszystkie i zaczęły się śmiać.A my mało co zawału serca nie dostaliśmy!
-Duchy!!-zaczął panikować Federico.
-Nie przesadzaj,one udawały-śmiały się nadal
-Porąbało was,czy co? -wrzasną Broadway.
-Jesteśmy kwita,wy wrzucacie nas do jeziorka,a my was straszmy.
-Ale jak? żadna z was nie miała pulsu.
-Kochaniutki,aktorstwo,wystarczy nie oddychać przez minutę,a potem zdać się na los.
-Warto było.wasze miny były bezcenne.-śmiała się Violetta
-Przegięłyście.
-Nie przesadzaj,to kara za zmyty makijaż  zmarnowanie sukienek i nie tylko.












sobota, 27 grudnia 2014

Po kilku latach Leonetta-Znowu ty?

Violetta
Wstałam dziś w szampańskim nastroju.Może dlatego,że idę dziś na imprezę z moim kochanym kuzynkiem i znajomymi? A może dlatego,że dziś mam urodziny? Sama tego nie wiem.Ubrałam się w zestaw.Byłam z niego zadowolona.Przekraczając progi studia przypominały mi się wspomnienia związane z moimi przyjaciółkami.Było nam tu razem świetnie.Mój szampański humor zepsuł widok ,,Pana Verdasa''.Udałam,że go nie widzę.
-Cześć-przywitał się
-Możesz stanąć?
-Nie mam ochoty patrzeć się na twoją krzywą facjatę-rzekła
-Stój.-złapał mnie za ramiona
-Czego chcesz? Znowu chcesz mnie dobić? Chcesz zepsuć mi humor?
-Nic nie chcę psuć.Chciałem złożyć ci życzenia.Wszystkiego Najlepszego.
-Dzięki.I po co była ta fatyga? Mogłeś wysłać mi kartkę albo esa.
-Chciałem też cię przeprosić za wczoraj.Poniosło mnie trochę.
-Trochę?!
-Dobra...bardzo.Przepraszam.
-Mogę już iść?
-Nie
-Nie będziesz mi rozkazywać!-wyrwałam się z jego objęć i obróciłam na pięcie nie patrząc co dzieje się przede mną.Szedł jakiś uczeń z kontrabasem.Nie zauważył mnie.Ja się przewróciłam.On tylko przeprosił.I poszedł.Wpadałam w czyjeś objęcia...


-Znowu ty?!-zbulwersowałam się
-O ci ci chodzi?
-O to,że wczoraj potraktowałeś mnie jak szmatę.Nic nie znaczącą szmatę!
-Nigdy nie potraktowałbym cię jak szmatę.Znaczysz dla mnie więcej niż myślisz.
-Jasne.Wciąż mnie krzywdzisz,skrzywdziłeś pięć lat temu i robisz to dalej!
-A mam ci przypomnieć co wyrabiałaś kiedy byliśmy razem?
-No proszę.Pff..
-Umawiałaś się z innymi na te wasze ,,spotkanka''.
-Wiesz,że to nie prawda.To byli moi przyjaciele i chodziłam się z nimi rozerwać.Nie wytykaj mi rzeczy,których nie rozumiesz.-odwróciłam się i kolejny dzieciak szedł z instrumentem o który się przewróciłam.Zrobiłam obrót wokół własnej osi.Złapał mnie on...
-Może teraz zaprzeczysz,że coś jest na rzeczy?
-O co ci chodzi?
-Los chciał żebyśmy się tu spotkali,żebym złapał cię,uratował przed upadkiem.Może to czas żeby ogłosić rozejm?
-León,ja....

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Po kilku latach:Leonetta-,,Znowu mnie ranisz,przestań''

VIOLETTA
Wstałam o 8 rano.Zajęcia miałam dopiero na 9:10,więc dzisiaj mogłam sobie trochę dłużej pochrapać.Wstałam w kiepskim humorze.Bałam się dzisiejszego dnia.Bałam się spotkania z Leónem.Bałam się rozmowy z nim,spojrzenia tych jego boskich szmaragdowych oczu.Do studio wyszłam równo o 9.Szłam przez park.Spojrzałam na naszą ławkę.Siedziała tam młoda parka,która się całowała i przytulała.Pękłam.Coś we mnie pękło.Szybkim krokiem pobiegłam do studia.Zaczęłam lekcje.Moi uczniowie są wspaniali.Zwłaszcza ta drobniutka dziewczynka.Bardzo przypominała mi mnie jako dziecko.Miała takie niewinne oczka,bała się jakiegokolwiek błędu.Chciała być idealna.Wiem,że ślicznie gra na lutni.Tak mówił mi Alexander,który uczy gry na instrumentach,To bardzo miłe dzieciaki,które potrzebują nauki.
LEÓN
Widzę ją,idzie w moim kierunku.Zaczepia mnie:
-Pogadajmy,-zaprowadziła mnie do sali muzycznej,która aktualnie była pusta,
-I co teraz? będziemy udawać,że się nie znamy,że się nienawidzimy? co chcesz zrobić?
-A co mam zrobić? udaję,że nigdy cię nie znałem.I to działa.
-Ooo..to zapomniał się już jak się o mnie starałeś? A teraz co? Od tak dajesz mi kopa w dupę?
-Znowu mnie ranisz,przestań,
-León,nie możemy zostać dobrymi znajomymi,przyjaciółmi,jak wolisz?
-Nie mogę.Lara będzie zazdrosna.
-Lara?
-Jesteśmy zaręczeni.Nic nie wiedziałaś?
-Jak to?!
-Nie bulwersuj się na mnie. To ty zostałaś panią Dominguez.
-Przestań.
-Ty też.Nie mam zamiaru udawać,że nic się nie stało.Chyba,że powiesz,że już nic do mnie nie czujesz.
-A ty do mnie coś czujesz?
-Spytałem pierwszy,-powiedział
-Nie kocham cię Leónie Verdasie.Jesteś dla mnie skończony.A ty coś do mnie czujesz? Bo wiesz,trudno by było się odkochać,bo w końcu to ja...piękna i mądra...
-I bardzo skromna..Nie kocham cię,I nie pokocham.
-O i vice versa...
-Cześć!
-Cześć.

VIOLETTA
Coś w nas pękło...nie potrafimy już nawet rozmawiać jak normalni ludzie.Coś się między nami popsuło...

niedziela, 30 listopada 2014

Po kilku latach:Leonetta- ,,Violetta''

Siedzieli w parku,na ławce...Na ich ławce.Byli tacy szczęśliwi.Nie widzieli świata poza sobą.Nic się nie liczyło.Liczyli się tylko oni...Byli tacy zakochani.Patrzyli sobie głęboko w oczy.Każde z nich widziało w nich to co chciało...
LEÓN
Aktualnie mam 27 lat.Uczę w studio 21.Tak,jestem tam nauczycielem.Uczę w nim od pół roku. Obecnie jestem singlem. Tak,dobrze słyszycie... singlem.Z Violettą rozstałem się pięć lat temu.Teraz jest z Diego.Znaczy tak opowiadała ni Ludmiła,która jest jedną z najlepszych przyjaciółek Violetty.Dzisiaj mają przedstawić nową nauczycielkę śpiewu.Wiem tylko,że ma na imię Violetta.Lecz czy to możliwe,że to ta sama Violetta? Oby to nie była ona..Nie chcę jej widzieć,choć bardzo ją kocham.Nigdy nie przestałem.Myślę o niej,o nas,codziennie,bez ustanku.To wszystko jest takie skomplikowane..Jeszcze siedem lat temu planowaliśmy wspólną przyszłość,dzieci..I w jednej,głupiej chwili czar prysł.Spotkaliśmy się na naszej ławce.Całowaliśmy się,ale zaraz po tym spoważniała.Powiedziała,że nasz związek  nie ma przyszłości.Niedługo po zerwaniu wyjechała do Neapolu.Od tylu lat jej nie widziałem.Nie wiem czy jeszcze śpiewa,tańczy,czy jak wygląda.Pewnie jest jeszcze piękniejsza niż była.Choć to nie możliwe.Już jako nastolatka była przepiękną istotką.Piękną brunetką,o pięknych kocich oczach,krwisto czerwonych ustach i miała te urocze piegi przy jej zgrabnym nosku,Ciekaw jestem jak wygląda teraz i jak bardzo się zmieniła...
Wszyscy uczniowie i nauczyciele zebrali się na sali by poznać nową nauczycielkę.Pablo-dyrektor-zaprosił postać na scenę.Przypominała mi ją,lecz czy to była ona? Ujrzałem istotę i krótkich,blond i kręconych włosach,Czekałem aż Pablo powie jak się nazywa.

-Panie i panowie: Nowa nauczycielka śpiewu:Violetta Castillo Dominguez!

Dominguez? Ona wyszła za Diego?!....... Stała uśmiechnięta.Patrzyła na wszystkich,ale gdy jej wzrok zatrzymał się na mnie jej wyraz twarzy się zmienił.Nie była szczęśliwa,była zaskoczona.Ja udałem obojętnego.Jej uwagę odkuł Pablo,który spytał się jej czy zaśpiewa piosenkę VOR POR TI.Ona zgodziła się.Gdy usłyszałem jej śpiew zamarłem.Miała anielski głos,Taki delikatny.Gdy skończyła Pablo zwolnił wszystkich z lekcji i wyszła.Właściwie wybiegła jakby zaraz miała się popłakać,
VIOLETTA
Musiałam z tam tond wybiec.Jeszcze chwila i bym się popłakała.Co on tam robi?Uczy tam?
Gdy wybiegłam złapałam się za głowę i zaczęłam ryczeć jak niemowlak,któremu zabrało się smoczek.\


Co ja teraz powiem mojemu mężowi? Że nie mogę tu zostać,bo ciągle kocham Verdasa? Nie mogę go ranić.Już raz zraniłam go zrywając z nim na naszej ławce,ale co miałam zrobić? Powiedzieć,że wyjeżdżam do Neapolu,bo mam raka płuc? Tego nie mogłam mu wyjawić.Tak,miałam raka płuc.Jakim cudem z tego wyszłam? Sama nie wiem.To pewnie tata chronił mnie z góry.Co ja ma tera zrobić? Poszłam do toalety i ogarnęłam się.Przed studiem czekał na mnie Diego w swoim czarnym porschee.Wsiadłam,dałam mu buziaka na powitanie i zapięłam pas.
-Jak było?
-Dobrze.
-Jest tam ktoś znajomy?
-Pogadamy w domu,okay?
-Dla mojej żony wszystko-mrugnął do mnie
-Dzięki.
-Violuś?
-Tak?
-Czy jedziesz dzisiaj spotkać się z Fran i Cami?
-Tak,a co?
-Bo muszę pojechać do ojca.
-Do Neapolu?
-Tak,i nie chcę zostawiać cię samej.
-Kochanie,nie martw się o mnie,Dam sobie radę.Kiedy miałbyś jechać?
-Dzisiaj wieczorem,dokładnie o 19.
-W takim razie zaproszę dziewczyny na piżama party.
-Dobrze.
^*^*^*
-Jak to tam uczy León?
-Normalnie.On jest nauczycielem dobrej wymowy.Ale czemu nie śpiewu?-przyjaciółki Violetty popatrzyły się na siebie i nie wiedziały co jej powiedzieć.
-Wiecie coś?
-Violka..-zaczęła Ludmiła-bo..León nie śpiewa,ani nie tańczy.
-Od kiedy?
-Od dnia,w którym wyjechałaś do Neapolu.Wtedy wszystko się zepsuło,Zaczął pić,ćpać i kraść,ale na szczęście...z tego wszystkiego uratowała go...Gery.Nie bój się,nie kochał jej.On kocha tylko ciebie,
-Lu...ja do niego nie wrócę,mam męża.
-Tak,masz męża,którego nie kochasz.Jesteś z nim z litości,bo przez ciebie chciał się zabić.Kochasz Leóna i nigdy nie przestałaś,mylę się?
-Nie..Tak kocham Leóna z całego serca,ale on już się przeze mnie nacierpiał.Nie mam zamiaru di niego wracać.Będę z Diego do końca życia,tak jak mu przysięgałam przed Bogiem!
-To dlaczego płaczesz?-zapytała Camila
-Nie ważne...
-Kochasz Leóna,wróć do niego.Diego to zrozumie,chce żebyś była szczęśliwa.Nie ważne czy przy jego boku,czy Leóna.
-Ale on będzie cierpiał,Nie pozwolę na to,I przestańcie mnie namawiać i mieszać w głowie,
-Dobra,przestańcie,ona w końcu zostawi Diego i będzie z Leónem,to tylko kwestia czasu.-powiedziała Francesca.

Może dziewczyny mają racje?Może ja i León jesteśmy sobie przeznaczeni?